
Co by się stało, gdyby świat, który znamy, z dnia na dzień uległ zmianie o sto osiemdziesiąt stopni? Gdyby nasze normalne zajęcia zostały zastąpione codzienną walką o przetrwanie, a szanse na powrót do poprzedniego życia z każdym dniem coraz bardziej malały? Gdyby na Ziemi rozpętało się prawdziwe piekło?
Na całym świecie rozprzestrzenia się zaraza. Ludzie padają ofiarami dziwnej choroby, która nie oszczędza nikogo. Rodzina, przyjaciele, sąsiedzi - wszyscy bez wyjątku zmieniają się w zombie. Wystarczy ugryzienie zainfekowanej osoby, by przejść bezlitosną transformację w stworzenie, którym kieruje tylko i wyłącznie rozpaczliwy głód.
„World War Z” to zbiór wywiadów z ludźmi, którzy przeżyli wojnę z zombie. Każdy przedstawia swój punkt widzenia na całą sytuację, opowiadając swoje doświadczenia z pola walki. Rozmówcami są przeróżni ludzie ze wszystkich zakątków świata. Niektórzy stali się świadkami początków zarazy będąc nastolatkami, inni byli zaprawionymi w boju żołnierzami, a jeszcze inni nie mogli uwierzyć w prawdziwość istnienia zombie do czasu, gdy ledwo uszli z życiem z ataku jednego z nich. Każdy z wywiadów dotyka innego zagadnienia, w zasadzie mamy okazję zapoznać się z każdym aspektem Wojny Z: głodem, strachem, bezsilnością, odwagą, nadzieją.
Do tej pory moje doświadczenie z zagadnieniem, jakim jest zombie, było dość skromne. Widziałam kilka filmów z udziałem tych stworzeń, jednak żaden nie powalił mnie na kolana. Chęć bliższego zapoznania się z tematem pojawiła się dopiero niedawno, do czego z pewnością przyczyniło się słuchowisko „Żywe trupy” na podstawie komiksów Roberta Kirkmana, a także genialna gra „The walking dead” od studia Telltale. Czy „World War Z” choć w pewnym stopniu dorównała tym produkcjom? Bez wątpienia tak.
Chyba nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak wyjątkową formą książki. Utwór spod pióra Maksa Brooksa jest fikcją, jednak przedstawioną w tak realistyczny i poważny sposób, że momentami trudno uwierzyć, iż wszystkie te wydarzenia nigdy nie miały miejsca. Autor zadbał zarówno o zaplecze polityczne, medyczne i zbrojne, nie pomijając chyba żadnego elementu, który mógłby dodać całej historii wiarygodności. Pewne kwestie były dla mnie sporym zaskoczeniem, gdyż sama nie wpadłabym na podobny pomysł lub po prostu nigdy nie rozważałam niektórych zagadnień pod takim kątem.
Rozmówców jest bardzo wielu, jednak każdy z wywiadów silnie oddziałuje na wyobraźnię czytelnika. Niektóre wywołują dreszcz niepokoju, inne czytałam z szeroko otwartymi oczami czy współczuciem. Z całą pewnością jednak nie można podejść do tej powieści beznamiętnie, gdyż przedstawione w niej losy ludzi wywołują całą masę emocji. Podczas lektury wielokrotnie miałam wrażenie, że zapoznaję się z autentycznymi zdarzeniami, a nie tylko wytworem wyobraźni autora.
„World War Z” mogę z czystym sumieniem polecić zarówno każdemu miłośnikowi literatury z zombie w tle, jak i osobom, które wcześniej nie miały z nią styczności. To świetna pozycja, która skupia się głównie na ludziach postawionych w obliczu zarazy i ich zachowaniach. Miłym dodatkiem do lektury są rysunki zainfekowanych, rozpoczynające każdy rozdział. Osobiście jestem po prostu zachwycona tą książką, i to chyba najlepsza rekomendacja, jaką mogę jej wystawić.
Recenzja napisana dla księgarni Dobre Książki.